Mikołaj Jarosz
Pamiętam swój pierwszy dzień w szkole podstawowej i muszę powiedzieć, że są to przede wszystkim wrażenia pozawzrokowe: utkwił mi w pamięci przyjemny terpentynowy zapach pasty do parkietów oraz … obezwładniający hałas, który był szokiem nawet dla przedszkolnego weterana. Czułem się mały i zagubiony w obcym i wrogim otoczeniu, marząc o chwili, kiedy będę mógł uciec do domu. Dziś, zapach terpentyny zniknął ze szkół wraz z dębowymi parkietami, ale hałas jest jeszcze większy niż wtedy. Wiele osób wciąż uważa że hałas w szkole jest normalnym zjawiskiem, jak śnieg w zimie, nie zdając sobie sprawy z istoty problemu.
Wiele lat temu, opuszczając mury politechniki z dyplomem architekta w kieszeni nic o akustyce nie wiedziałem, tak jak tysiące absolwentów tego kierunku przede mną i po mnie. Więc nic dziwnego, że szkoły w Polsce mają taką akustykę jaką mają, bo jest ona na ogół dziełem przypadku a nie przemyślanego działania. Od 2007 roku zajmuję się tematyką akustyki budynków szkolnych, i im bardziej zagłębiam się w temat, im bardziej rozumiem jakie korzyści niesie dla uczniów i nauczycieli dobra akustyka w szkołach, tym bardziej jestem zdumiony, że tak mało poświęca się jej uwagi. I właśnie to zdumienie jest motorem moich działań, które przyczyniają się do zmiany tej sytuacji. A największą nagrodą za te wysiłki, jest inne zdumienie: to które można zobaczyć na twarzach uczniów wchodzących pierwszy raz do wyciszonej szkoły.